Work-life balance

Co, tak naprawdę, ma oznaczać zachowanie równowagi między pracą, a życiem prywatnym?

Chociaż koncepcja work-life balance nie jest niczym nowym, bo jej historia sięga przełomu lat 70. i 80. XX wieku, to dopiero od pewnego czasu mówi się o niej powszechnie.

Wbrew niektórym przekonaniom, nie chodzi o równe podzielenie czasu między życie zawodowe, a relaks, nie chodzi też o zupełne rezygnowanie z nadgodzin. Ważne jednak, żeby umieć odróżnić, kiedy nadgodziny są potrzebne, bo pojawił się w firmie kryzys, który trzeba szybko zażegnać i kierujemy się zasadą „wszystkie ręce na pokład”, a kiedy te nadgodziny stają się normą i są spowodowane zbyt dużo ilością zadań narzucaną przez szefa lub naszą nadgorliwością, czy chęcią wykazania się w ten sposób.

Więcej, nie znaczy lepiej

Wydaje Ci się, że jeśli pracujesz po 60 godzin w tygodniu, to jesteś super wydajny, a szef cię doceni? Niestety, nic bardziej mylnego. Stałe przepracowanie bardzo szybko może doprowadzić do wypalenia zawodowego, pogorszeniu zdrowia fizycznego i psychicznego i zamiast pracownika miesiąca zostaniesz kłębkiem nerwów z bólem głowy i wrzodami.

Ale czy to oznacza, że sumienne wychodzenie z biura po 8 godzinach wystarczy? Nie, jeśli głową wciąż jesteś w pracy. Idziesz z dziećmi na plac zabaw, ale co chwile odbierasz służbowy telefon, na siłowni między seriami odpisujesz na maile, a przed zaśnięciem opracowujesz strategię na najbliższy tydzień – w ten sposób ani się nie zrelaksujesz, ani nie zadbasz o życie rodzinne czy towarzyskie.

To może praca zdalna?

Okazuje się, że praca zdalna, mimo wielu zalet, nie sprzyja zachowaniu równowagi między życiem zawodowym, a prywatnym, ponieważ, kiedy pracujemy z domu, te dwa światy za mocno się mieszają. Brakuje jasnego momentu przejścia z jednego do drugiego, jakim jest np. wyjście z biura. Dla osób posiadających dzieci czy też zwierzęta problemem może być skupienie się na zadaniach, kiedy ciągle ktoś potrzebuje naszej uwagi, albo hałasuje w tle. Uczestniczenie w spotkaniu służbowym online, kiedy dziecko co 10 minut musi nam zadać bardzo ważne pytanie, albo pies szczeka na wszystko co zobaczy za oknem, może być wykańczające i mało produktywne.

Praca zdalna nie sprzyja też integracji w zespole. Brak wspólnych przerw na kawę, plotek przy windzie, czy zwykłego „cześć” na korytarzu, sprawiają, że pracownicy nie czują, że przynależą do  grupy, przez co czują się mniej związani z firmą. 

Hybrydowy balans

W wielu przypadkach rozwiązaniem może być model hybrydowy, dający zatrudnionym elastyczność. Pozwala on zaspokoić potrzebę bezpośrednich kontaktów i będzie rozwiązaniem dla tych, którzy nie zawsze mają warunki do pracy z domu, ale da również swobodę i elastyczność, w sytuacjach, w których musimy w domu zostać. Wcześniej, w takich przypadkach, konieczny był urlop, czy zwolnienie, a teraz można połączyć pracę z doglądaniem chorego dziecka, a dni urlopowe zachować na bardziej relaksujące okoliczności, niż czekanie na kuriera.

Balans w Polsce?

Według badań Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) wychodzi na to, że Polacy swojego balansu jeszcze nie znaleźli. Jesteśmy na siódmym miejscu wśród najbardziej zapracowanych narodów z  35 państw OECD. Przeciętnie w pracy spędzamy 1928 godzin w ciągu rok, czyli nieco ponad 160 godzin w miesiącu. To jak praca przez cały rok bez żadnego urlopu. Dla porównania Niemcy pracują 1363 godziny – około 113 w miesiącu.

Na szczęście coraz więcej pracodawców ma świadomość, że dbanie o samopoczucie pracowników, ich zdrowie i równowagę życiową jest ważne również z perspektywy firmy.

My o tym dobrze wiemy.

Autor: Olga Najdowska