Mecenas Monika – okiem prawnika odc. 24

„Reklama, reklama – pranie mózgu już od rana”[1], czyli jak reklamować, by nie przeholować

Rzadko oglądam telewizję, ale jak już mi się zdarzy, to przyznam, że jestem pełna bliżej nieokreślonych uczuć widząc coraz to bardziej wymyślne reklamy. Co ciekawe, określone hasła reklamowe przenoszone są na grunt codziennego życia, goszcząc na stałe w języku potocznym. Kto z nas nie zna takich tekstów jak „Ojciec prać”, „Prawie robi wielką różnicę”, czy „A świstak siedzi i zawija je w te sreberka”. Nie da się zaprzeczyć, iż część z reklam uzyskało niewątpliwie status kultowych. Jednak to ta jaśniejsza strona mocy. Jest bowiem wiele reklam, które już przy pierwszej nutce doprowadzają przeciętnego słuchacza do furii. Z przyzwoitości (i obawy przed pozwaniem mnie o zniesławienie) nie podam przykładów tych reklam, ale jestem przekonana, iż każdemu z was przyszło do głowy co najmniej kilka przykładów. A co na to prawo? A prawo mówi tak – zakazana jest reklama :

Sprzeczna z prawem – są prawnie określone grupy produktów, których w ogóle nie wolno reklamować, albo ich reklama podlega pewnym ograniczeniom; ograniczenia takie dotyczą np. : alkoholu wysokoprocentowego, wyrobów tytoniowych, leków na receptę, czy też niektórych gier losowych i zakładów; reklama piwa nie może być natomiast prowadzona między godziną 6 a 20;

Godząca w dobre obyczaje – czyli dane normy społeczno-kulturowe przez pryzmat określonego czasu i miejsca, np. głosząca hasło : „kobiety do kuchni”, czy też inne zawierające teksty seksistowskie lub nawiązujące do stereotypów;

Uchybiająca godności człowieka –  obejmuje to używania wyrazów, rysunków itp. uznawanych za obraźliwe lub nieprzyzwoite, oraz eksponowania nędzy, poniżenia, cierpienia;

Wprowadzająca w błąd klienta, tj. przekazująca nieprawdziwe informacje (np. od naszych suplementów będziesz już zawsze zdrowy); ponadto wyróżnia się kilka typów reklamy wprowadzającej w błąd (oszukańcza, naśladowcza, niepełna, porównawcza, fałszywa);

Odwołująca się do uczuć lub naiwności dziecka – zakazane jest nadawanie reklam nawołujących bezpośrednio małoletnich do nabywania produktów lub usług, zachęcających małoletnich do wywierania presji na rodziców lub inne osoby w celu skłonienia ich do zakupu reklamowanych produktów lub usług, wykorzystujących zaufanie małoletnich i oddziałujących w sposób ukryty na podświadomość.

Polskie prawo zabrania również formułowania wypowiedzi przedstawianych w formie neutralnych informacji, których celem jest przekonanie konsumentów do nabycia towaru lub usługi. Nie można też prowadzić kampanii reklamowej, która ingeruje w sferę prywatną klientów. W praktyce oznacza to zakaz np. nagabywania w miejscach publicznych lub przesyłania na koszt konsumentów produktów, które nie zostały przez nich zamówione.

„Z raportu opublikowanego w norweskim piśmie dla konsumentów “NICE-Mail” wynika, że już bobas poniżej drugiego roku życia rozpoznaje znaki towarowe i może się domagać od mamy i taty zakupu pożądanej grzechotki. Czterolatek z pomocą starszego potrafi dokonywać własnych zakupów, a ośmiolatek podejmuje w sklepie samodzielne decyzje.”[2] Trudno się dziwić dzieciom skoro „nawet twój kot tak dziwnie oczy mruży, Whiskas musi mieć, mleko już mu nie służy.”[3]

Autorka: Monika Sobczyńska (radca prawny)

Niniejszy artykuł ma charakter wyłącznie informacyjny, służy jedynie jako punkt wyjścia i nie stanowi porady prawnej, ani też nie może zostać uznany za świadczenie pomocy prawnej, w tym poradę, opinię prawną, wykładnię prawa lub konsultację prawną w jakiejkolwiek sprawie czy też chęci ich wyrażenia. Zawarte w niniejszej publikacji informacje nie odnoszą się do konkretnego stanu faktycznego.
Przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji lub działania należy skonsultować się z radcą prawnym, adwokatem lub specjalistą w danej dziedzinie.

[1] Cyt. z piosenki KASA – Reklama

[2] https://www.tygodnikprzeglad.pl/reklama-dzieci/

[3] Cyt. z piosenki KASA – Reklama

Monika Sobczyńska - radca prawny