Mecenas Monika – okiem prawnika odc. 12

Uważaj, co publikujesz w sieci, czyli czym jest „biały wywiad”

W dzisiejszych czasach publikowanie w mediach  społecznościowych jest na porządku dziennym. Utarło się nawet powiedzenie, że jeśli nie ma Cię na Facebooku, to nie istniejesz1. Trudno zaprzeczać takiemu podejściu, zwłaszcza w obliczu rosnącej roli Internetu we wszystkich dziedzinach życia. Mało kto jednak zdaje sobie sprawę, iż udostępniane przez nas informacje mogą być wykorzystane do innych celów, niż przez nas zamierzone. I tu dochodzimy do pojęcia „Białego wywiadu”, czyli analizy i wykorzystywania przez Policję oraz inne służby, czy organy informacji z powszechnie dostępnych źródeł. Za takie źródła uznać można nie tylko media społecznościowe, ale także inne otwarte bazy danych, literaturę fachową, prasę, czy ogólnie pojęty Internet (w przeciwieństwie do „czarnego wywiadu”, który polega na uzyskaniu chronionych informacji, bez względu na metody, czasem nawet niezgodne z prawem – np. podsłuch, obserwacja, łamanie haseł).

Gdyby jednak pochylić się nieco nad tematem, dochodzimy do wniosku, iż zakres publikowanych przez większość z nas informacji wkracza daleko w granicę prywatności. Dziś informuje się bowiem znajomych (i nieznajomych) o związkach, narodzinach dziecka, zakupie domu, czy samochodu, o tym co, z kim i gdzie jemy, gdzie przebywamy i jaki mamy obecnie nastrój. Granice swojej prywatności wyznacza każdy z nas samodzielnie, nie tylko publikując określone treści, ale np. komentując posty, czy pozwalając na oznaczanie nas na zdjęciach publikowanych przez inne osoby.

I tu powstaje pytanie, czy Policja ma prawo do wykorzystywania tych informacji? Odpowiedź na to pytanie jest twierdząca  – zgodnie bowiem z art. 14 ust. 1 Ustawy o Policji „w granicach swych zadań Policja wykonuje czynności operacyjno-rozpoznawcze, dochodzeniowo-śledcze i administracyjno-porządkowe”. Policja i inne służby chętnie korzystają z tej możliwości, zwłaszcza, iż tego rodzaju informacje cechują się dużą dozą wiarygodności, jako że są publikowane przez nas samych (tzw. „info z pierwszej ręki”).

W mediach znajdziemy  także wiele doniesień w przedmiocie schwytania/zlokalizowania osób poszukiwanych (podejrzanych) dzięki właśnie białemu wywiadowi. Taką sprawą była, np. sprawa Janusza M., który był poszukiwany za narażenie Skarbu Państwa na uszczuplenie podatku VAT w kwocie nie mniejszej niż 50 mln zł. Policji udało się odnaleźć mężczyznę (ściganego Europejskim Nakazem Aresztowania) dzięki bogatemu profilowi na Facebooku jego partnerki, która chętnie publikowała relacje z prowadzonego wystawnie życia. I voila!- analiza zdjęć ukochanej poszukiwanego wykazała, że znajduje się on we Włoszech, niedaleko Wenecji. Szeroko komentowane są także przypadki wykorzystywania przez ZUS mediów społecznościowych do ustalenia celowości wykorzystywanego zwolnienia lekarskiego, gdy okazuje się, że obłożnie chory opala się na Bahamach.

Biały wywiad – choć niepozorny – jest ojcem niejednego sukcesu kryminalnego. Nie wierzycie? Spróbujcie sami wykonać test polegający na spędzeniu w sieci 15 minut, w celu wyszukiwania informacji o sobie. Znajdziecie zapewne takie jak ukończona szkoła, obecna praca, rodzeństwo, wiek, stan cywilny, zdjęcia i wiele, wiele innych.

No cóż- cena rozwoju technologicznego.

Tu pędzę zatem z radą – uważajmy co publikujemy i kiedy, gdyż informacje te posłużyć mogą nie tylko do celów wskazanych powyżej, ale i bardziej niecnych, jak np. do ustalenia przez złodziei, kiedy nasze mieszkanie jest puste, albo jak majętni (czy też biedni) jesteśmy. Traktujmy też to, co czytamy z dystansem, gdyż „Oto właśnie zaleta internetu: każdy może się wypowiedzieć. Natomiast wadą internetu jest to, że każdy może się wypowiadać.”2

Do usłyszenia (w Internecie rzecz jasna)!

Autorka: Monika Sobczyńska (radca prawny)

Niniejszy artykuł ma charakter wyłącznie informacyjny, służy jedynie jako punkt wyjścia i nie stanowi porady prawnej, ani też nie może zostać uznany za świadczenie pomocy prawnej, w tym poradę, opinię prawną, wykładnię prawa lub konsultację prawną w jakiejkolwiek sprawie czy też chęci ich wyrażenia. Zawarte w niniejszej publikacji informacje nie odnoszą się do konkretnego stanu faktycznego.
Przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji lub działania należy skonsultować się z radcą prawnym, adwokatem lub specjalistą w danej dziedzinie. 

[1] Jest ono parafrazą cytatu z książki „Nieśmiertelni”  Vincent.V. Severski

[2] Harlan Coben, „Wszyscy mamy tajemnice”

Monika Sobczyńska - radca prawny